Kim jest podolog już wiecie, czym się zajmuję też, ale czemu nie maluję się w nim paznokci i nie robi zabiegów SPA na stopy o tym się dziś dowiecie.
Podolog to specjalista chorób stóp i kończyn dolnych. Najczęściej zajmujemy się „leczeniem” zmian na stopach. Walczymy w wrastakami, odciskami, pękającymi piętami,brodawkami……Nie nakładamy masek na stopy, nie robimy peelingu, nie wykonujemy parafiny o użyciu kwasów nawet nie wspomnę.
Gabinet Podologiczny można powiedzieć to gabinet medyczny, nie ma w nim świec i olejków zapachowych. Jest w nim wręcz sterylnie. Nie wyobrażam sobie wykonywać peelingu na zakończenie zabiegu, zmywać go rękawicami wielorazowego użytku lub o zgrozo wymoczyć w misce, a po osuszeniu włożyć stopy do misy z parafiną wielorazowego użytku. Mnie osobiście przeraża możliwość przeniesienia „czegoś” na kolejną osobę.
Często widuję w ofertach gabinetów kosmetycznych pedicure z użyciem kwasów. O kwasach już pisałam i tyczy się to tych z półki sklepowej jak i „profesjonalnych”, reasumując unikamy!.
Przejdźmy teraz do malowania paznokci, nie mam nic przeciwko pięknemu wykończeniu profesjonalnego zabiegu podologicznego, ale mimo wszystko mam pewne wewnętrzne rozterki związane z tym. Pozornie niewinny lakier do paznokci zawiera w swoim składzie całkiem niezłą mieszankę chemiczną. O szkodliwości toluenu wszyscy już słyszeli, ale jeśli nie to jest to związek powodujący uszkodzenia układu oddechowego i nerwowego oraz może negatywnie wpływać na płód. Kolejnym związkiem wpływającym szkodliwie na układ oddechowy to formaldehyd , w szczególności szkodzi osobą go wdychającym , czyli nam malującym. Cząsteczki fosforanu trifenylu (TphP) są najczęściej występujące w lakierach do paznokci, powodują uszkodzenia układu hormonalnego przenikając do krwiobiegu.
Na szczęście można teraz kupić lakiery do paznokci BIO pozbawione tych wszystkich szkodliwych substancji i o tyle, o ile ratuje to sytuacje to w moim wnętrzu nasuwa się kolejna myśl o jednym pędzelku do wielu klientek, można oczywiście go poddać dezynfekcji……
Ktoś powiem, że zwariowałam, może tak, ale powiem Wam, że wcale nie jest mi z tym źle 🙂